z białych nici utkana jestem
niczym pajęczyna dla gałązek
pachnącego cienia
w płomieniu znajdziesz szelest moich palców
obracam w nich dukat
fałszywy skarb
i na poważnie zrywam się do lotu
nie pozostaje nawet ślad po miłosnym uniesieniu
po szepcie o zmroku
umykam cieniem choć płomień drży jeszcze
wciąż go zapalasz na nieszpory i jutrznie
wciąż jeszcze zakradasz się pod moje okna
w których niczym anioł
osłaniam dwoje śpiących dzieci
i nalewam do kubków gorące mleko
wciąż jeszcze pamiętasz
jak mam na imię
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
...dołącz swój komentarz...