w szeleście cieni,w mroźnym kłuciu
jest jak aksamit pośród ciszy
na przekór słowom zbyt natrętnym
i tylko głupi jej nie słyszy
gdzieś od wewnętrznej strony nocy
kiedy uchodzi z ciebie siła
możesz zrozumieć i uwierzyć
bylebyś tylko cicho była
z każdym oddechem i spojrzeniem
chociaż dla innych bez znaczenia
taka samotność w tłumie ludzi
co jest jak film bez zakończenia
gdyś jest jej częścią, marną śrubką
co jak w zegarze rytm nadaje
i chociaż bliska to daleka
i choć umiera-to zostaje
lecz chłód przestaniesz czuć,na pewno
jak w wierszu z czarno-białym zdjęciem
kiedy poczujesz,że on ściska
dwie twoje dłonie przed zaśnięciem