,,,śmiertelny wirus-potrzeba życia,jak mam go zagłuszyć?Jak zniszczyć w zarodku?Ból,żądza,głód,,,Nadzieja umierająca na moich rękach,skóra którą rozcinam własnoręcznie w poszukiwaniu wrośniętego włosa,zagubionego wiersza,,,,sporo krwi w wannie,słabnę gwałtownie choć skóra nie czuje wiele.Śmiertelny wróg-potrzeba czucia o której wszystkim opowiadam,wbrew nowemu dniowi bez najważniejszego faceta w moim życiu i każde poszukiwanie to poszukiwanie właśnie jego,kiedy już nie mam słów i kiedy próbuję zasnąć w środku dnia.
To,co dawno już na mną-nie może odejść,wiem,że to źle ale karmie głód i żal,podsycam brak,,,
,,,śmiertelny wirus,moje życie-prowadzi mnie w głąb odwiecznej zagadki,czarnej dziury w której i tak nie ma żadnej odpowiedzi.Skąd we mnie tyle z wczoraj.Jutro nie istnieje.Nie ma takiej nici,która mogłaby mnie pozszywać,przegryzę każdą by bolało jeszcze mocniej,,,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
...dołącz swój komentarz...